Nosal 1206 m.n.p.m

Kochamy góry, ale o tym już pisałam...W tym roku znów wczasy spędzamy właśnie w Zakopanym...dla nas Zakopane to rano góry, a popołudniu Muzea, wystawy itp...Zawsze na maksa chcemy ten czas wykorzystać...zawsze wracamy wykończeni ale zadowoleni z kolejnymi planami na przyszłość:) Tak tez było w tym roku...bo niestety wczasy się skończyły i wróciliśmy już do szarej (?) rzeczywistości...ale do rzeczy...
Postanowiliśmy wejść na Nosal. Wybraliśmy sobie szlak z Kuźnic. Ponieważ do Kuźnic nie można dojechać samochodem - jedynie do ronda i tam trzeba auto zostawić, a potem długo się idzie chodnikiem...postanowiliśmy siły Karola zostawić na góry i dodatkową atrakcję w postaci busa mu zrobić:)
Szliśmy cały czas zielonym szlakiem, który od Kuźnic wiedzie przez Nosalowa Przełęcz na sam szczyt. Powrót tym samym szlakiem. ludzi na szlaku było jeszcze umiarkowanie mało...ale w drodze powrotnej mijaliśmy prawdziwe pielgrzymki;)
Idzie się przyjemnie lasem, ale są też ukochane przez Karola skałki:) Karol całą trasę przeszedł sam, Franio w nosidle na plecach taty:) Na sam szczyt Tata z Franiem nie wszedł ponieważ przy ostatnim podejściu jest bardzo stromo i obawialiśmy się potem zejścia z nosidłem na plecach...dla nas ważne w górach jest przede wszystkim bezpieczeństwo!


Ze szczytu rozciągają się przepiękne widoki...

Trasa nie jest trudna, jednak nic na siłę. Oj sporo naoglądaliśmy się ambicji rodziców względem pokonywania szlaków przez ich dzieci...przy czym dzieci niekoniecznie były tym zachwycone. Zastanawiam się jaki jest tego cel? Przecież tak właśnie zniechęca się dzieci do gór...Druga sprawa...sandały i tegoroczny hit trampki w górach...niestety u dzieci też:/ ech...
Aaaa pochwalę się Wam od tego roku Karolek zbiera punkty w książeczce GOT...cieszy się bardzo bo już niedługo będzie miał odznakę popularną:)